3 najdziwniejsze rzeczy które spotkały mnie odkąd prowadzę bloga

Wiecie co uwielbiam w blogowaniu?

Moje życie jest pełne niespodzianek. Nie zrozumcie mnie źle, do tej pory rzadko zdarzało mi się nudzić. Wynajmowałam mieszkanie z dziewczyną która okazała się prostytutką, mój inny współlokator po godzinach przebierał się za rycerza, bawiłam się na niezliczonych koncertach, pozowałam do zdjęć (jakieś 20 kg temu). Robiłam wiele rzeczy o których moje dzieci nigdy się nie dowiedzą, a mimo wszystko mam im sporo historii do przekazania.

Jednak założenie bloga rozpoczęło zupełnie inny rozdział w moim życiu. Wiecie jak to jest gdy każdy przychodzący mail wzbudza  przyjemne łaskotanie w brzuchu i niepohamowaną ciekawość? Jeżeli nie, musicie koniecznie zacząć blogować. Wtedy nagle okazuje się, że waszej skrzynki nie zapycha nikomu niepotrzebny spam, a każda wiadomość może okazać się początkiem nowej przygody. Czy to z nowym wydawnictwem, czy właśnie dowiadujecie się, że macie szanse poznać zupełnie nowego autora czy przeżyć niezapomniane godziny w zupełnie nowym świecie. Nieważne. Ważne, że uśmiechacie się na sam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Oczywiście są też minusy

Listonosz musi was naprawdę uwielbiać inaczej ogłosi strajk i zamiast kopert zostawiać będzie awizo. Na szczęście mój ulubiony Mirek znosi te męki z uśmiechem na ustach. Twierdzi, że to tylko dlatego iż zna mnie od dziecka, ale ja dobrze wiem, że krówki którymi go co jakiś czas przekupuję też mają znaczenie. Nie liczy się sposób, ważne jest to że olbrzymie koperty które powinien zostawić na poczcie cierpliwie zawozi tam gdzie trzeba. Myślę, że to on najbardziej się cieszył gdy zawieszałam pisanie na jakiś czas, wtedy jego wiekowa torba miała chwilę wytchnienia.

Najdziwniejsze rzeczy jakie mnie spotkały

Przez te cztery lata blogowania uzbierało się trochę dziwnych sytuacji. Jednak niektóre były na tyle absurdalne, że zapadły mi w pamięć o wiele bardziej niż jakiekolwiek inne. O dziwo, wszystkie zaczęły się w ten sam sposób- dostałam maila. Przygoda w końcu nie jedno ma imię i nie każda wiadomość musi się nam spodobać.

Ciekawi? No to zaczynamy.

„Chytra baba z blogosfery”

Sytuacja miała miejsce jakoś w pierwszym roku prowadzenia bloga. Miałam nadzieję, że uda mi się odszukać tą wiadomość i wkleić ją w oryginale, jednak albo ją usunęłam albo mail zaginął wśród tłumu innych.

Mimo tego treść, a raczej motyw przewodni pamiętam doskonale.

Napisała do mnie pewna dość sfrustrowana nastolatka, która bardzo dokładnie przejrzała moją zakładkę Współpraca. Musiała poczuć się nią bardzo dotknięta ponieważ stwierdziła, że to nie uczciwe. W końcu ona bloguje JUŻ dwa miesiące, a nie dostała jeszcze żadnych książek. Ba! W dodatku bezczelne wydawnictwa albo jej nie odpisują albo radzą trochę poczekać i nabrać warsztatu.

Z racji tego, że ja książki dostaję, a ewidentnie mi się nie należą powinnam… książki przekazywać jej. Przecież jej się należą bardziej. W końcu ona jest biedną nastolatką a ja pracuję więc mnie stać. Zresztą ona by na pewno napisała lepsze recenzje niż ja, więc mam brać książki od wydawnictw, nie czytać bo szkoda czasu, zresztą ona nie chce używek, i natychmiast przesyłać wszystko jej. Bo tak.

Wyobrażacie sobie moją minę? Odpisałam tylko coś na zasadzie Jaja sobie robisz, prawda? Niestety odpowiedzi się nie doczekałam. Szkoda, że nie mogę znaleźć maila, z chęcią zobaczyłabym jak długo trwała jej kariera blogerki.

 

„Afera szpiegowska” czyli jak nie reagować na negatywne recenzje

Sprawę dość obszernie opisałam we wpisie dostępnym tutaj.

Dla tych którym zaglądać się nie chce skrócę o co chodziło. Dawno, dawno temu napisałam dość niepochlebną recenzję na temat „Sanktuarium śmierci” Dariusza Rekosza . Pod wpisem pojawił się niepochlebny komentarz, na którego nie zwróciłam większej uwagi. Jednak dwa lata później, ni z tego ni z owego, znów pojawił się pod recenzją mało uprzejmy głos. W dodatku podpisany w taki sam sposób jak ten sprzed dwóch lat.

Chciałam nakarmić trolla i napisałam pod podany przy komentarzu adres mailowy. Po jakimś czasie dostałam odpowiedź automatyczną z serwisu INTERIA o… wirusie który atakuje każdy komputer na którym wyświetla się ADRES mailowy pod który napisałam. Żeby uniknąć konsekwencji związanych z posiadaniem tego wirusa muszę usunąć każdą stronę na której został on użyty. Rozumiecie? Trzeba szybko usunąć recenzję bo inaczej mój komputer może mieć bubu.

Po krótkim ale dość zawziętym śledztwie ustaliłam, że INTERIA takiego maila nigdy nie wysłała, a adres mailowy powiązany jest z autorem książki którą skrytykowałam. Oj była z tego mała aferka.

Gdy opublikowałam post opisujący sytuację odezwał się do mnie pan autor, twierdząc, że ktoś się pod niego podszywa i lata temu skradziono mu ten adres mailowy by mu zaszkodzić. No cóż ja w to w dalszym ciągu nie wierzę.

„Oni patrzą. Patrzą i SZEPCZĄ”

Ok przyznaje to był najdziwniejszy mail jakiego w życiu dostałam. Rozpoczynał się jak wiele innych, dlatego mimo nieznanego mi nadawcy otworzyłam bez wahania.

Początek nie był jeszcze taki zły. Nadawca informował o tym jak znalazł moją stronę, pisał, że z racji tego iż udzielam się gronu szerszemu niż rodzina i znajomi mam prawo wiedzieć pewne rzeczy. Mam też moralny obowiązek (tutaj mała czerwona lampeczka zaczęła nieśmiało świecić) przekazać zdobyte w tym mailu informacje dalej, tak by jak największe grono ludzi miało świadomość jak są manipulowani i oszukiwani.

Otworzyłam piwo i czytałam dalej. Zapowiadało się interesująco.

Widzicie, to był moment w moim życiu w którym dowiedziałam się, że jednak zdrowie psychiczne to pojęcie bardzo względne, a wszystkich wariatów po prostu wyłapać się nie da.

Z prawie 50 stron (tak wkleiłam w Worda by się upewnić) dowiedziałam się co następuje:

  • Kłamią nie tylko stacje państwowe. Kłamią nie tylko stacje prywatne. Wszyscy kłamią bo to od dawna przygotowywany PLAN. Plan mający na celu manipulowanie nami i uzyskanie pełni władzy przez nikomu nie znane szare eminencje.
  • Oni nie tylko kłamią, oni też słuchają. Każdy telefon komórkowy, komputer z kamerką internetową, dekodery telewizji satelitarnych nawet mikrofalówki (sic!) monitorują i podsłuchują każdego obywatela 24h. Szczególnie tych aktywnych w internecie.
  • Oni nie tylko słuchają. Oni szepczą. Uwaga! To mój ulubiony fragment. Spiskowcy sami dają nam ślady swojej obecności. Szepczą do nas z telewizora, szumy radia czy podprogowe dźwięki wydawane przez telefony, z których sobie nie zdajemy sprawy, mówią nam co mamy robić. W ten sposób sterują nami byśmy robili co chcemy. Szczególnie program The Voice of Poland jest szkodliwy. Sama jego nazwa jest rzuceniem nam w twarz tego, że oni ciągle SZEPCZĄ.

Oglądaliście może The Voice? Więc nawet nie wiecie, że padliście ofiarą międzynarodowej akcji prania mózgu.

Serio, myślałam że nic mnie w życiu nie zaskoczy. Jednak ten pan przebił wszystko. Im dalej w las tym większy bełkot można było przeczytać w tym mailu. Ewidentnie puszczały mu emocje, a fantazja stwierdziła, że nawet ona już rady nie daj i idzie gdzieś daleko by jej więcej nie mógł znaleźć.

Tak minęły cztery lata

Aż strach pomyśleć co będzie dalej. A wy? Jakie mieliście najdziwniejsze sytuacje odkąd założyliście swój blog?

 

26 myśli w temacie “3 najdziwniejsze rzeczy które spotkały mnie odkąd prowadzę bloga

  1. Iskierka pisze:

    Oj, ja wiem, że dla Ciebie może były to sytuacje dziwne/słabe/zastanawiające, ale ja czytając ten post nieźle się ubawiłam. Ja bloguję prawie pół roku i coś takiego raczej mi się nie zdarzyło. Raz pewnien mail, że skoro dostaję książki za darmo to moim obywatelskim sumieniem „MUSZĘ” oddać je na akcje dla pewnego niepełnosprawnego chłopca. Może i bym się zastanowiła, ale ta roszczeniowość mnie zaciekawiła i okazało się, że ktoś prowadzi zapewne antykwariat pod taką przykrywką 🙁

    Polubienie

    • mocnosubiektywna pisze:

      O kurczę to mega niefajnie. Jestem szczególnie wyczulona na takie akcje i próba podszywania się pod akcję charytatywną jest delikatnie mówiąc słaba… Dobrze, że sprawdziłam o co chodzi. Pisałaś o tym? Ja bym podała dane osoby która do mnie pisała gdzie się tylko da, tak by nikt się nie dał złapać.

      Polubienie

  2. kasi-recenzje-ksiazek.blogspot.com pisze:

    Jezu xD Leżę i nie wstaję po prostu xD
    O, a propos tej blogerki! Aktualnie również istnieje jedna taka, która posożytuje na innych i próbuje wyłudzać książki. Kłóci się z wydawnictwami, że jak to oni mogą nie podjąć z nią współpracy, pisze do blogerów żeby przesłali jej książki, bo ona nie dostaje, a oni mają dużo i tym podobne.
    Parodia po prostu…

    Polubione przez 1 osoba

      • recenzjesniezynki pisze:

        Matko… Jaki trzeba mieć tupet, lub co mieć w głowie, żeby tak się zachowywać?? Nie rozumiem, naprawdę nie ogarniam :O To ta młodzież, wyjątkowy charakter, wychowanie z Internetem u boku czy jak? Ni cholery, nie ogarniam :/

        Polubienie

      • mocnosubiektywna pisze:

        Też chyba na to jestem za stara. Nauczyłam się, że żeby w życiu coś mieć trzeba na to zapracować. A tutaj okazuje się, że wystarczy powiedzieć Daj. Strach pomyśleć jakie te dzieciaki będą w dorosłym życiu.

        Polubienie

  3. Mateusz Skrzyński pisze:

    Facet z ostatniego przypadku wygląda na schizofrenika urojeniowego. Dawno, dawno temu, gdy miałem swój pierwszy blog, a było to bodaj w 2008 roku też odezwał się do mnie jakiś facet, przesyłając mi orędzie do Matki Boskiej, które podyktowała mu przez wszczepiony do mózgu chip. Chip wszczepili mu obcy, ponieważ to oni nas stworzyli na polecenie Boga itd.
    Minęło tyle czasu, ale było to tak popierdzielone że nadal to pamiętam. 🙂
    A i najlepsze, w mailu był przepis na specjalny jogurt długowieczności (i polecenie, aby karmić się tylko nim, jeśli chce się dożyć sędziwego wieku). Przepis, dla odmiany, został podyktowany przez Jezusa.
    Także no tego… przekazuję info dalej. Szczegóły na maila. 😀

    Polubienie

    • mocnosubiektywna pisze:

      Widzisz może tego nie wiesz, a jako pierwszy zostałeś posiadaczem wstępu do książki kulinarnej? Tylko dwunastu apostołów brakuje 😉

      Wiem, że osoby chore na schizofrenie mają ciężkie życie, jednak to jak działa ich wyobraźnia potrafi powalić na kolana. Gdy pracowałam na stacji benzynowej podczas jednej z nocek odwiedził nas pewien pan w żółtej kurtce. Długa historia, ale w skrócie pół nocy do nas wracał opowiadając, że idzie do pomnika Chrobrego, ale zatrzymał się przy pomniku Hitlera i boi się iść dalej bo Hitler to zły człowiek. Na stacje wszedł bo właśnie skończyły się Gwiezdne Wojny, a on brał w nich udział i go tutaj kosmici podrzucili. Najpierw było dość śmiesznie, później gdy okazało się, że obserwował nas całą noc (stacja otoczona parkiem, wychodziłyśmy często z koleżanką na zewnątrz na fajkę, spisać myjnie itd). Wezwałyśmy policję gdy przestało być śmiesznie, okazało się, że uciekł z jakiegoś zakładu. Ehhh przyciągam chyba wariatów.

      Aaaa i czekam na szczegóły 😀

      Polubione przez 1 osoba

  4. czarnatulipanna pisze:

    Chyba mamy „problem” z tą samą dziewczyną. Dostałam od niej wiadomość z pretensjami, jak to możliwe, że w pierwszych 3 miesiącach prowadzenia bloga dostałam egzemparze recenzenckie?! No jak?! Przecież to bezczelność!😂 W zakładce „O mnie” mam zdjęcie, w tle regał, a dziewczyna pyta, po co mi książki z wydawnictw, skoro własnych mam dużo? Pozamiatane. 😂😂😂

    Polubienie

  5. Marta pisze:

    Historie niesamowite. Pierwsza mnie rozśmieszyła, druga zniesmaczyła a trzecia przeraziła. Nie rozumiem jak autor może się zniżać do takiego poziomu, tylko po to, by usunięto negatywną recenzję. Chociaż słyszałam, że inna znana polska pisarka lubi robić podobnie, a każda niepochlebna opinia to spisek i hańba! Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    • mocnosubiektywna pisze:

      Podejrzewam, że nawet wiem kogo masz na myśli… Czy nazwisko tej pisarki zaczyna się na M. a ona sama lubi występować na swoich okładkach w roli modelki? 😀

      Nie ukrywam, że wtedy byłam mocno poddenerwowana, teraz te sytuacje mnie tylko śmieszą. A wspomnienie emocji podczas „śledztwa” wywołuje uśmiech na ustach 😀

      Polubienie

      • Marta pisze:

        Dokładnie tą panią mam na myśli. Szczerze to główny powód dla którego nie sięgnę po jej twórczość. Co mnie jeszcze dobiło czytając twojego posta dotyczącego pana Dariusza, to screen w którym opowiadał o zarabianiu na książkach – że nawet książki tak DOBRE jak jego… Masakra, jaki zarozumialec. 😀

        Polubienie

      • mocnosubiektywna pisze:

        Czytałam jej książki tylko w postaci opracowań tekstów na Armadzie i… ubawiłam się do łez. Próbowałam przeczytać coś samodzielnie, niestety nie dałam rady przez to przebrnąć. Najgorsze jest to, że duża część fanek tej autorki zachowuje się jak prawdziwa sekta i strach wejść im w drogę 😉

        Hehe też się z tego uśmiałam! A żeby zapewnić mnie jaki ma dystans do siebie przesłał… link do wywiadu z nim. No ale cóż zrobić 😉

        Polubienie

  6. Ania (ksiazkowepodrozeanny.blogspot.com) pisze:

    Jestem w szoku.
    Jak widać blogowanie może być też… niebezpieczne 😁

    Ja w swojej troszkę ponad pół rocznej karierze blogerkiej miałam dwa dziwne przypadki (chociaż przyznaję, że moje przy Twoich to pikuś 😀).

    Raz zostałam poproszona o usunięcie recenzji.
    Zaskoczyło mnie to, bo moja opinia była w moim przynajmniej odczuciu pozytywna. Na pytanie : dlaczego mam ją usunąć dostałam odpowiedź : że po takiej niedopracowanej recenzji nikt tej książki nie kupi.
    😂 😂 😂 Cóż, ciągle się uczę ☺

    Drugi raz był też dosyć zaskakujący.
    Napisał do mnie na fp pewien Pan (autor) pytając się, czy pomogłabym mu w promocji jego twórczości.
    Odpowiedziałam, że owszem, o ile ta twórczość mi się spodoba. Zostałam więc poproszona o maila, żeby było bardziej profesjonalnie.
    Myślałam, że dostanę jego powieści w formie elektronicznej, a tymczasem przysłał mi wykaz księgarni, w których dostępna jest jego powieść, żebym wybrała sobie najatrakcyjniejsza ofertę 😂 Dzisiaj żałuję, że pokasowalam te wiadomości, bo nawet nie pamiętam kto to był.
    Swoją drogą ciekawe, czy kiedyś jednak trafię na jego twórczość?

    Polubione przez 1 osoba

    • mocnosubiektywna pisze:

      O matko! Też często dostaje propozycje książek od self publisherów, jednak nigdy nikt jeszcze nie złożył mi tak atrakcyjnej oferty 😀 Co do pierwszej sytuacji, to raczej przykre przeżycie i myślę, że nie powinna mieć miejsca. Jeżeli ktoś decyduje ci się przekazać książkę zna twój styl pisania, a jeżeli książka była nabyta przez ciebie to już w ogóle bezczelność 😉

      Polubienie

  7. recenzjesniezynki pisze:

    Odpukać, ale takich przygód to ja jeszcze nie miałam, choć zaraz mi stuknie dwa latka na blogu 😀 Maila o tych aferach to dostałam, owszem. Ale na prywatnego maila, który nie ma żadnego związku z moim blogiem. I podziwiam Cię, bo mi się tego czytać nie chciało, przeraził mnie ten drobny druczek w ilości kosmicznej od nieznanego mi nadawcy 😉

    Polubienie

    • mocnosubiektywna pisze:

      Mam w sobie pewną dozę masochizmu i lubię się czasami katować na różne możliwe sposoby 😉 Cieszę się, że ta wiadomość poszła szerzej w świat, bałam się, że historia jest tak absurdalna, że ktoś może w nią zwątpić 😉

      Polubienie

  8. Pabottyro pisze:

    Mam na blogu cykl związany z psychologią. Kiedyś ktoś napisał, że ma problem, bo czuje fizyczny pociąg do swojej matki… że współżycie z nią, to będzie najlepsza chwila w jego życiu… nie powiem, zbierałam szczękę z podłogi… Autor komentarza prosił o odpowiedź, co też zrobiłam, jednak zwrotnej wiadomości się nie doczekałam… Od tego czasu mam wewnętrzny hamulec przez wrzucaniem tego typu postów.

    Polubienie

Dodaj komentarz