Recenzja- „Laura” J.K. Johansson

laura

Czasami bywa tak, że kompletnie nie wiem co napisać. Tak właśnie jest w tym wypadku.

J.K. Johansson to pseudonim popularnych fińskich scenarzystów filmowych którzy połączywszy swe siły postanowili stworzyć razem coś niesamowitego. Prawa do ekranizacji sprzedano od razu po wydaniu książki, a trzytomowa seria sprzedaje się świetnie w wielu krajach. Nic dziwnego- promocje ma niesamowitą. Porównywanie do Twin Peaks, wyrobiona już marka skandynawskich kryminałów, no i owiani tajemnicą autorzy.

Miia Pohjavirta odchodzi z policji by walczyć ze swoim uzależnieniem od internetu. Rozpoczyna pracę w szkole do której sama uczęszczała, a teraz jako dorosła już kobieta zajmować się ma trudną młodzieżą. Przed rozpoczęciem roku szkolnego zaginęła jedna z uczennic, Laura Anderson. Kiedyś przykładna uczennica i świetnie zapowiadająca się muzyczka, teraz zbuntowana nastolatka o której chodzą nieciekawe plotki. Wraz z jej zaginięciem na wierz wychodzi wiele tajemnic, a na głównego podejrzanego wytypowany został Nikke- brat Mii i szkolny psycholog. Czy zaginięcie Laury to tylko zaginięcie czy jednak stoi za tym coś więcej? Czy to możliwe by zaginięcie bardzo podobnej dziewczyny sprzed wielu lat miało z tym coś wspólnego?

Wiele pytań zadajemy sobie podczas czytania „Laury”. Na niewiele dostajemy odpowiedź… I to jest właśnie ten ogromny minus który nie daje mi spokoju. Widać, że autorami są scenarzyści którzy zajmują się serialami. Mam wrażenie, że czytając książkę oglądałam jeden odcinek, a by dowiedzieć się konkretów muszę poczekać tydzień na kolejny. Coś co sprawdza się w serialach nie do końca sprawdza się w książkach. Ok jeden z wątków powinien rozkładać się na całą trylogię, to przecież jasne. Ale pozostawienie pierwszego tomu praktycznie bez żadnego rozwiązania? To już okropnie irytujące. Z jednej strony to może być dobry chwyt marketingowy, ciężko przecież porzucić książkę tak jakby w połowie nie znając odpowiedzi na żadne z pytań. Z drugiej jednak zirytowany czytelnik może „obrazić” się na autorów i po kontynuację już nie sięgnąć.

Dodatkowo fani skandynawskich kryminałów mogą poczuć się rozczarowani. Książka nie jest tak mocna, nie ma w sobie magii która doskonale znamy z czołowych przedstawicieli gatunku. Brak tu tego mroku, tego dusznego klimatu który po prostu uwielbiam. Jest o wiele lżejsza i łatwiejsza w odbiorze co czyni ją pozycją odpowiedniejszą dla mniej wymagających czytelników. Tak jak można przeczytać na okładce to wręcz wymarzona książka na wakacje; jednym okiem możemy obserwować co się dzieje na plaży i kukać na telefon, a drugim czytać książkę.

Książkę mimo swoich wad naprawdę przyzwoitą. Historia wciąga i tego jej odmówić nie mogę bo sama dałam się złapać, wiem że nie odpuszczę i następne tomy przeczytam. Jest bardzo prosta w odbiorze, styl autorów jest „dla ludzi” dzięki czemu dwa dni leżakowania i książkę mamy skończoną (tzn przeczytaną bo powieści za skończoną nie uznaję, mam wrażenie że to co powinno być finałowym rozdziałem zostało niedodrukowane).

Mimo, niedosytu muszę przyznać, że całość jest bardzo fajnie skonstruowana. Bohaterowie będą się rozwijać, pewnie tak samo jak akcja, z tomu na tom i dopiero wtedy do końca ukształtują się w naszej wyobraźni.

Jeżeli szukacie książki idealnej na letni wypoczynek to właśnie ją znaleźliście. Ale jeżeli chcecie konkretnego, klasycznego kryminału skandynawskich mistrzów to „Laura” was tylko zirytuje. Ja jestem rozdarta między te dwa obozy. Mam nadzieję, że kolejny tom wyjaśni cokolwiek, bo kolejnego niedosytu już raczej nie zniosę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Literackiemu.

„Laura”- J.K. Johansson

6 myśli w temacie “Recenzja- „Laura” J.K. Johansson

Dodaj komentarz